Na to, co będzie lubiło nasze dziecko w przyszłości mamy niewielki wpływ. Jakiej będzie słuchało muzyki, jaki będzie miało styl ubierania, czy chociażby o jakich zabawkach będzie niedługo marzyć. Te zachowania w głównej mierze będzie kształtowało środowisko, koledzy w przedszkolu, potem w szkole, Internet, reklamy w telewizji. Jest jednak jedna taka dziedzina, która zostawia rodzicom pole do popisu. Mowa o czytaniu książek. Przedszkolaki nie rozmawiają w swoim gronie o ulubionych książkach, o wiele bardziej wolą dyskutować o tym, kto ma więcej resoraków. Ja o książkach zaczęłam rozmawiać ze znajomymi dopiero na studiach. W podstawówce nikogo nie interesował mój zachwyt Harrym Potterem. Nauczyciele i system szkolny raczej zniechęca do czytania niż rozbudza ciekawość do literatury. To rodzice maja otwarta furtkę, aby z czytania stworzyć wspólną pasję, tak aby książki kojarzyły się dziecku z czymś niesamowitym i wartym jego uwagi. Hm, tylko jak to zrobić? Sposób jest banalnie prosty, pokaż dziecku, że czas z książką może być równie zabawny co zabawa w piaskownicy. Czytaniu również mogą towarzyszyć niesamowite emocje.
W naszej biblioteczce znajduje się kilka książeczek, których nie da się przeczytać ot tak. Trzeba się nieco w nie zaangażować. Pokazać język, zrobić głupią minę, modelować głos, gestykulować, śmiać się na cały głos i znów zrobić głupią minę. I wiecie jak na to wszystko reaguje nasz Antek? Chichra się jakby go ktoś gilgotał po piętach.
Złamałem Trąbę
Mieszkamy w książce
Mo Willems
To książeczki z przygodami świnki Malinki i słonia Leona. Książeczka “Złamałem trąbę” wprowadza nas w atmosferę lekkiego napięcia, no bo w końcu jak Leon złamał tę trąbę? Historyjka jest śmieszna, a jej zakończenie całkowicie niespodziewane.
Książeczka “Mieszkamy w książce” to przykład książeczki, która łączy dwa światy, ten bajkowy, nierealistyczny z naszym rzeczywistym. Okazuje się, że postaci z książeczek widzą nas, a nawet słyszą co mówimy i mają z tego niesamowitą radochę.
Ufo Kuku !
Duży czy mały?
Herve Tullet
Herve Tullet to autor wielu książeczek, w których z lekkością prezentuje pomysłowe i śmieszne historyjki, dodatkowo opatrzone ciekawymi ilustracjami. We wcześniejszym wpisie pokazywałam Wam już jedną z książeczek z serii schodkowej. Tym razem mam dla Was przygody Ufo i dużej/małej rybki. Czytając “Ufo Kuku!” zawsze gimnastykujemy nasze języki i robimy dziwaczne miny. Natomiast w przypadku książeczki o rybkach “Duży czy mały” Antek zawsze robi ze swoich rączek olbrzymią paszczę ryby, która połyka mniejsze rybki, choć na koniec okazuje się, że chyba jednak wcale żadnej nie zjadł.
Herve Tullet
Turlututu Magiczne Przygody
A jeśli mowa już o autorze książeczek Herve Tullet, to nie mogłabym nie wspomnieć o przygodach Turlututu. Ta seria z pewnością nie jest dla drętwych i poważnych rodziców :). To książeczki, w których idzie się na całość w wariactwach. Wygłupia się i czytający i słuchający.
Zęboszczotki
Pittau & Gervais
Na koniec książeczka, która początkowo wcale nie wydawała mi się ciekawa. Dopiero po chwili zrozumiałam jej sens i spostrzegłam, że to całkiem zabawna, ale też edukacyjna pozycja, która motywuje do logicznego myślenia. Autorzy w zabawny sposób przy pomocy zęboszczotek skupiają się na skojarzeniach, które dotyczą zawodów, zwierząt… Można puścić wodze fantazji i pomyśleć jak wyglądałyby zęboszczotki naszych bliskich lub naszego malucha.
Wszystkie książeczki pochodzą z wydawnictwa Babaryba i znajdziecie je tutaj.
Znacie jakieś inne dziecięce książeczki, przy których można się trochę powygłupiać?