Przejdź do treści

Telewizor? TAK. Telewizja? NIE

Mam taki obrazek w głowie sprzed dwudziestu prau lat. Dziadkowie klęczą, ciotka klęczy, nowy wujek klęczy. Babcia już chce błogosławić młodą parę…. Tylko zaraz, zaraz. Coś nie tak, jakiś szum, głosy? Noo tak… telewizor trzeba wyłączyć. I tak ten telewiozor uczestniczy w życiu naszej rodziny na każdej imprezie. Bo trzeba włączyć i robić sztuczne zamieszanie. Niech se leci co bądź, w razie gdyby ktoś był znudzony czająś gadką zawsze może sobie oko zawiesić na czymś innym. I jestem pewna, że taka sama sytuacja ma miejsce w większości domach.

I ja wiem, że to żadne przestępstwo, nie dajmy się zwariować, jak ktoś tak chce, to niech ma. Ale może warto się zastanowić, że ten telewizor to robi już za kolejnego członka rodziny i ma bezwględne prawo głosu, chociaż czasem pepla same farmazony.

Ja mam teraz swoją rodzinę, tworzę swój dom. I się zastanowiłam.  Telewizor u nas nie będzie włączony przez 24 godziny na dobę. Nie nie jestem jakąś ascetką. Będziemy mieć telewizor. Tyle, że bez telewizji. Bo podobno i tak tam nic nie ma. Nawet jakbyście mieli nie wiem jak wypasiony pakiet z milonem kanałów. Ile razy to słyszeliście? – ,,No nic nie ma w tej telewizji” ….A i tak się ogląda.

Jak już zakupimy ten telewizor to podłączymy go do internetru i będziemy oglądać to co chcemy, a nie co akurat jest.  Telewizja z internetu jest bardzo wygodna – wszystko co leci w telewizji można obejrzeć w internecie o dowolnej porze. Oczywiście tylko z legalnych źródeł.

I tak sobie właśnie myślę, że czas spędzony przed telewizorem wcale nie musi być czasem straconym. I moje dziecko będzie oglądać bajki. Już tatko z wujkiem chrzestnym zadbają o to, żeby żadna super bajka Antka nie ominęła. I ja będę cała happy, bo bajki w życiu dziecka to bardzo ważna sprawa.  Jednak zdarzają się bajki ogłupiacze, bez przekazu, dlatego rodzic póki może musi być czujny i wybierać co wartościowsze.

Powiem w sekrecie, że już troszkę nie mogę się doczekać, kiedy Antek zacznie oglądać bajki. Usadowie go przed telewizorem, włącze , a sama będę mogła coś zrobić spokojnie bez kwękania mego malca od początku do końca. Książkę przeczytam, paznokcie pomaluję, poprasuję, jej mam już w głowie całą listę.

Chętnie poznam zdanie rodziców, którzy już zmierzyli się z tym zagadnieniem w praktyce.

 

 

10 komentarzy do “Telewizor? TAK. Telewizja? NIE”

  1. U mnie w domu rodzinnym jak i u dziadków też zawsze był ciągle włączony telewizor i nad jest, nawet jak nic nie ma i lecą same rekamy. Bo chyba by im za cicho było.
    I my podobnie zdecydowaliśmy, że u nas tak nie będzie. Mamy telewizor, ale nie mamy telewizji. Wszystko co oglądamy pochodzi z dvd lub internetu i przynajmniej oglądamy co i kiedy chcemy i nie oglądamy reklam ani programów które naszym zdaniem ogłupiają. Do tego telewizor stoi w naszej sypialni, a nie w salonie więc jak dzieciaki podrosną to pewnie że będą przychodzić i mówić “chcę obejrzeć bajkę” i tę bajke dostaną. Ale to będzie bardziej pod kontrolą niż gdyby dostały telewizor w salonie z telewizją, w której nic wartościowego za bardzo nie ma. No i marzy nam się, że zasiądziemy w naszym łóżku razem z dzieciakami i będziemy oglądać rodzinnie 🙂

    1. To chyba poprostu pokolenie telemaniaków. Zauważyłam, że teraz coraz więcej młodych rodziców zaczyna się zastanawiać co oglądają ich dzieci i oni sami. My też czekamy właśnie na ten czas, kiedy będziemy oglądać wspólnie bajki.

  2. Ja też nie chciałam telewizji, bo twierdziłam, że dziecku z neta coś puszcze. U moich rodziców nie ma od dawna i nikomu nie brakuje. Ale Jacek ma właśnie taką obsesję, żeby ten telewizor grał. I ugiełam się w końcu i tu musze przyznać, że właśnie ze względu na bajki dla dzieci. Dzięki temu, że miałam w abonamencie kanały przeznaczone dla maluchów w ogóle poznałam bajki specjalnie dla nich. I okazało się że z odtworzeniem większości w internecie jest spory problem. Pewnie można je wszystkie kupić, ale nie jest to w zasięgu moich marzeń. I mam na myśli te bajki naprawde dla tych maluchów, a nie żadne głupawe. Ale poza tym to w telewizji nie ma absolutnie nic. Koniec i kropka.

    1. Ja też myślałam, że Darkowi będzie brakowało tego telewizora, ale minąl już miesiąc a on nawet nie wspomniał. A na te bajki wyśle Antka do dziadków;))

  3. Niestety telewizor włącza się nawet tylko po to, żeby za cicho w domu nie było. Na imprezach, zlotach rodzinnych – żeby uniknąć w razie czego niezręcznej ciszy, tak już nam to “weszło” w naszą świadomość.Podejrzewam, że w większości domach tak jest, mimo tego właśnie, że “przecież tam nic wiecznie nie ma”…
    Sama złapałam się na tym, że w czasie ciąży telewizor leciał u mnie praktycznie cały czas, – z nudów, z braku zajęć, dla zabicia czasu – mimo tego właśnie, że nic w nim nie leciało i nie było co oglądać.
    Teraz na szczęście przerzuciłam się na radio – też nie jest w domu cicho, moja dwumiesięczna Maja zasypia przy muzyce, przyzwyczajamy ją do tego, żeby nie było za cicho jak śpi 🙂 i tak chyba lepiej…
    Aczkolwiek też marzę skrycie o chwili, kiedy włączę jakąś mądrą bajkę i będzie chwilka czasu dla siebie 🙂
    pozdrawiam 🙂

    1. W ciąży miałam dokładnie tak samo!!! Najgorzej było z telewizją śniadaniową. A potem tak ciężko było wstać z łóżka. Teraz jako rodzic wiem, że będę musiała sama siebie kontrolwoać, aby nienadużywać telewizora jako niańki.

  4. U mnie w domu tak nie było, ale zauważyłam, że u mojego partnera telewizor chodzi dosłownie 24 godziny na dobę. Od rana do rana… to się “ogląda” do śnaidania, to do obiadu, to do kolacji… między posiłkami, przed snem, w czasie snu ( jak się zaśnie na jakimś “ciekawym” programie tudzież filmie)… a czy się ogląda?! Przez większość czasu absolutnie nie… on sobie jest włączony, a głośno nastawiony że hoho… więc czasem jak przyjeżdżam to się buntuję – i wyłączam… Jakież jest wszystkich zdziwienie wtedy w domu… a najbardziej moje, że oni się tak dziwią, a co więcej wcale go nie włączają! 🙂

    A co do dzieci i telewizji, osobiście się nie wypowiem, gdyż jeszcze ich nie mam. Ale pamiętam jak moja korepetytorka od matematyki zawsze prowadziła zajęcia ze mną w jednym pokoju, a w drugim sadzała dziecko przed telewizorem… i wszystko byłoby ok, gdybym przychodziła tylko ja – raz w tygodniu, ale ona przyjmowała dziennie z 5 uczniów… a to dziecko siedziało i przez 5 godzin patrzyło w telewizor… już jako nastolatka myślałam, że to dziwne… teraz jako prawie już absolwetka psychologii myślę, że było bardzo szkodliwe i nigdy nie chciałabym tak “krzywdzić” swoich dzieci… co nie oznacza, że czasem bajkę im puszczę, żeby złapać oddech! 😀

  5. Mam telewizor. Mam telewizję (ale faktycznie ja jej nie oglądam, mamy ją tylko po to, by Mąż mogł sobie włączyć sport, jak leci jakiś ważny mecz – a, przepraszam, każdy jest ważny ;)). Za to mamy PlayStation i tego nie oddam (ile to razy rozwiązywaliśmy spór “kto pozmywa” jedną krótką partyjką w Tekkena). Przez to PlayStation oglądamy internetowo seriale i programy np na TVNPlayerze (no, z MasterChefem musiałam być na bieżąco), a od kiedy zainstalowaliśmy Netflixa… Sama rozumiesz 😉

  6. U nas jest telewizja ale faktycznie rzadko ją oglądamy, dużo częściej korzystamy z internetu https://toya.net.pl/internet najczęściej puszczamy bajki które dziecko lubi i może oglądać, ewentualnie programy edukacyjne, a wieczorem jakiś film dla relaksu lub serial. Nie potrzeba dostosowywać się do ramówki telewizyjnej tylko oglądamy wtedy kiedy chcemy.

  7. Hej u nas w domu zawsze był włączony TV (dom rodzinny) teraz kiedy siedzimy z żoną i wyłączę telewizor to ta cisza co jest zaczyna nam przeszkadzać. WIem wiem może by pogadać etc…

Możliwość komentowania została wyłączona.